sobota, 24 sierpnia 2013

OO9 . Glimmer pożegnaj się z życiem !

- Zabij ją - usłyszałam cichy głos Catona zza siebie. Trochę się zdziwiłam, że blondyn chcę żebym zabiła Glimmer, ale teraz starałam się skupić tylko na jednym, żeby Błyskotka trafiła do zabitych trybutów.
- Z wielką przyjemnością - odpowiedziałam z uśmiechem i ścisnęłam mocniej nóż w dłoni.-  Teraz dołączysz do swojego Marvela, który był tak żałosny i próbował Cię ratować - zaśmiałam się i przyłożyłam jej końcówkę noża do policzka. Zaczęłam lekko jeździć nożem po jej twarzy, zostawiając krwawy ślad. Blondyna piszczała i wołała o pomoc , ale nikt jej nie pomagał. Kiedy już wystarczająco oszpeciłam jej twarz , zabrałam się za włosy. Zaczęłam ciąć je nożem i wyrywać rękami. Chwilę później Glimmer nie miała już długich pięknych blond loków , a zamiast tego powyrywane i krzywo ścięte kudły. Uśmiechnęłam się do siebie.
- Teraz kiedy już wystarczająco Cię wymęczyłam, pora zakończyć twe cierpienia - przyłożyłam jej nóż do gardła.
- Zaczekaj ! - wykrzyknął Cato - Ja chcę dokończyć. - powiedział.
- Nie ! - warknęłam. - Tyle czasu czekałam na tę chwile - rzuciłam do chłopaka.
Blondyn nie odzywał się, był tak samo zdziwiony moją zmianą , jak  i ja. Nie myśląc dłużej o nim, dokończyłam swoje dzieło. Wbiłam jej nóż w sam środek brzucha i zaczęłam ciąć. Błyskotka jeszcze przez chwile krzyczała, ale po chwili wrzask ucichł, a strzał z armaty ogłosił śmierć Glimmer. Nie wyciągając noża z jej ciała. Wstałam z ziemi i bez słowa ruszyłam w stronę rogu obfitości. Nie obchodziło mnie czy Caton idzie za mną, cieszyłam się ze swojego zwycięstwa i nikt nie mógł mi tego zepsuć. Kiedy doszłam na miejsce ponownie rozpaliłam ognisko z pozostałych gałęzi i usiadłam przy ognisku. Zadowolona z siebie wyciągnęłam z granatowego plecaka, kawałek chleba i bidon z wodom. Zaczęłam skubać chleb i popijać go wodą. Kiedy już zjadłam położyłam się na ziemi i popatrzyłam w ciemne niebo.
- Udało Ci się Clove ! - pomyślałam szczęśliwa. - udało się zabić dwie najgorsze idiotki, jeszcze tylko kochaś i moja cała lista ofiar będzie wypełniona - uśmiechnęłam się do siebie.
Leżałam i patrzyłam w niebo. Myślałam o moich rodzicach, patrzą na to jak morduję ludzi. Nagle przypominało mi się, że już niedługo będą musieli zobaczyć jak zabijam siebie. Z moich rozmyśleń wyrwał mnie Cato.
- Kto pierwszy obejmie wartę ? - zapytał blondyn.
- Ty - odpowiedziałam arogancko. Nic się nie odezwał , ciągle leżałam na ziemi. Kilka minut później już spałam.

***

Stałam na przeciwko , małej rzeczki w lesie. Podeszłam do wody , ukucnęłam i spojrzałam na swoje odbicie. Nagle zauważyłam zabite ciało mojej siostry płynące z nurtem.
- Dlaczego mi to zrobiłaś ? - powiedziała ostatkiem sił i popatrzyła na mnie smutnym wzrokiem. Za nią płynęli wszyscy co polegli na igrzyskach i każdy pytał mnie o to samo. Zauważyłam w śród nich Katniss , Marvela , Glimmer , małą Rue i wielu innych. Nie wiedziałam o co chodzi kiedy pytali się mnie " dlaczego im to zrobiłam ". Kiedy przepłynęła ostatnia osoba rozpoznałam w niej Catona , tego którego obiecałam że będę strzec że to on wróci do domu jako zwycięsca. 
- nie ! nie ! nie ! - krzyknęłam i rzuciłam nóż na ziemię. Wreszcie zrozumiałam o co chodziło zabitym trybutom. Chodziło im o to, że to ja byłam mordercą , że to ja ich zabiłam.
- O to zwycięzca 74 Głodowych Igrzysk - rozległ się głos z głośników - Clove ! - dokończył i nagle nad mną pojawił się poduszkowiec. Zabrali mnie z areny i zawieźli do Dwójki. Wyszłam na scenę, przed pałacem. Na placu stało bardzo dużo osób , wszyscy patrzyli na mnie ze strachem. Zauważyłam niską czarnowłosą kobietę, która płakała po stracie syna , to była matka Catona. Szybko zeszłam ze sceny i wśród tłumu ludzi znalazłam swoich rodziców. Podbiegłam do nich i przytuliłam się . 
- Jak mogłaś ?! - wykrzyknęła zapłakana matka. 
- Jak mogłaś zabić własną siostrę ?! - do matki dołączył ojciec .
Odepchnęli mnie od siebie . Łzy napłynęły mi do oczu , uciekłam na dużą polanę. Usiadłam na małym mostku przy stawie. Zamoczyłam nogi w wodzie i patrzyłam na moje odbicie. Kiedy moja łza wpadła do wody , ta zamieniła się w krew. Pośpiesznie wyciągnęłam z niej nogi i zaczęłam uciekać w stronę lasu. Nagle jasny i przyjazny las , zmienił się w ciemny i mroczny. Zwierzęta pochowały się . Słońce zaszło . Ruszyłam szybkim krokiem w stronę domu. Nikogo w nim nie było , nie było w ogóle ludni na ulicach , ani w domach . Spojrzałam w lustro , patrzyłam na swoje odbicie .
- Jesteś mordercą z dwójki Clove ! - powiedziało odbicie .

***

- Nie , nie jestem ! - wykrzyknęłam i otworzyłam oczy . Rozejrzałam się dokoła, było już jasno, wzrokiem szukałam Cato , siedział przy rogu i robił coś z mieczem. Podbiegłam do niego i rzuciłam mu się na szyje. Nie obchodziło mnie, ze Kapitolińczycy , organizatorzy , Tim , Florencja i wszystkie Dystrykty to widzą. Teraz liczył się tylko on.
-Przepraszam - powiedziałam cicho. Chłopak chyba nie zrozumiał o co mi chodzi, bo patrzył na mnie dziwnie. - Przepraszam za to , że wczoraj byłam taka wredna , a ty mnie uratowałeś , gdyby nie ty to Marvel by mnie zabił. Wygrasz igrzyska i wrócisz do Dwójki - wyjaśniłam mu ciągle przytulając się do niego. Było miło nie chciałam tego kończyć , ale coś mi nie pasowało , przecież było już jasno , a ja nie miałam swojej warty.
- Dlaczego mnie nie obudziłeś ? - spojrzałam na niego.
- Nie chciałem Cię budzić - lekko się uśmiechnął. Uwielbiałam jak się do mnie uśmiechał , będzie mi tego brakowało jak za kilka dni umrę.

____________________________________________

Koniec ! X DD
Takie dzisiaj nie wiem czy się spodoba : )

wtorek, 20 sierpnia 2013

OO8 . Nie pozwoliłeś mi jej zabić. To ja zabije ciebie !

Blondyna z jedynki była przerażona , strasznie głośno piszczała i próbowała uciec jak najdalej od mnie.
- Kapitolińczycy pewnie mają świetną zabawę patrząc na to - pomyślałam. Ciągle się uśmiechałam, nareszcie miałam okazje zabić mojego najgorszego wroga. Dziewczyna, która zabierała mi Cato. Przycisnęłam nóż mocniej do jej gardła. Dziewczyna zrobiła się cała czerwona, jej piski powoli cichły, a oddech zwalniał. 
- Pożegnaj się - zaśmiałam się patrząc jej prosto w oczy. Uniosłam dłoń, w której trzymałam nóż do góry , a drugą przyciskałam ją do drzewa. Moja broń prawie wbiła się w jej serce , gdy nagle ktoś wyrwał mi nóż z ręki i odciągnął mnie od Glimmer. W pierwszej chwili pomyślałam, że to Caton próbuje ratować swoją Błyskotkę. Szybkim ruchem odwróciłam głowę i ujrzałam Marvela, stał i celował na mnie nożem. Zaczęłam cofać się do tyłu , stawiałam powolne kroki , patrząc na chłopaka. Nagle przewróciłam się o gałąź. Leżałam na ziemi i myślałam, że już po mnie. Zamknęłam oczy, nie chciałam widzieć jak mnie zabija. Usłyszałam głośny krzyk i trzask łamanych gałązek. Odruchowo otworzyłam oczy i zauważyłam chłopaka z jedynki leżącego tuż obok mnie, z mieczem w plecach. Uniosłam wzrok do góry i aż zabrakło mi słów. Cato uratował mnie od śmierci. Pośpiesznie wstałam i stanęłam obok blondyna.
- Dziękuję - powiedziałam i lekko się uśmiechnęłam.
- Nie chciałem zostać sam - odpowiedział stanowczo.
- A gdzie Glimmer ? - zapytałam z ciekawością.
- Uciekła po tym wszystkim co widziała - mówił jakimś dziwnym tonem, nigdy wcześniej tak do mnie nie mówił. Zachowywał się jak mój dowódca. Strasznie mnie to irytowało, ale wolałam mu tego nie mówić , w końcu mnie uratował. Pocieszałam się tylko tym, ze Błyskotka została sama i w końcu będę mogła ją załatwić. Marvel nie żył, więc nie miała obrońcy. 
- A z tego co widziałam to Caton nie był za bardzo chętny żeby jej pomagać. - pomyślałam i uśmiechnęłam się w duchu. Nawet nie zauważyłam, że już doszliśmy. 
- Idź po chrust na ognisko - rozkazał blondyn. Bez gadania poszłam do lasu po gałązki. Nazbierałam kilka i ruszyłam w drogę powrotną. Długo mi nie zajęło wracanie do naszego " obozu ". Ułożyłam nazbierane gałęzie, na wyznaczonym miejscu i wyciągnęłam pudełko zapałek. Rozpaliłam ognisko i usiadłam przy nim , wyciągnęłam bidon i napiłam się łyka wody. Zaczęłam szukać czegoś do jedzenia. Wyciągnęłam kawałeczek chleba i zaczęłam go jeść. Skórkę miał już trochę twardą, ale nie miałam tu co wybrzydzać, musiałam jeść to co było. Caton podszedł do mnie i oznajmił mi, że jak zacznie się ściemniać wyruszamy na poszukiwania trybutów. Przytaknęłam tylko i skończyłam jeść chleb. Wzięłam głęboki oddech i popatrzyłam w głąb lasu. 
- Gdzieś w tych krzakach, jest Glimmer, muszę ją znaleść i dokończyć to co przerwał mi Marvel - pomyślałam. Siedziałam i nasłuchiwałam czy nie nadchodzi zagrożenie. Wsłuchałam się w " muzykę lasu " i po raz kolejny moją uwagę przyciągnęły Kosogłosy. Dźwięk ich głosu, był tak piękny, że łamał nawet moje serce. Spojrzałam na Cato, sprawdzał zawartość wszystkich plecaków, ponieważ wcześniej nie miał czasu, bo był zajęty Błyskotką.
- Na szczęście już jej nie ma - uśmiechnęłam się sama do siebie. Blondyn patrzył na mnie jak na wariatkę. Wstałam z ziemi i wzięłam kilka noży do ręki, podeszłam do najbliższego drzewa, które stało po mojej lewej stronie. Wyglądało na bardzo stare. Ćwiczyłam rzuty w drzewo , każdy mój rzut trafiał w zaplanowane miejsce. Po kilku minutach zaczęło się ściemniać.
- Idziemy - oznajmił Caton , załozył plecak na plecy i chwycił miecz do ręki.
- Już idę - odpowiedziałam i pośpiesznie podbiegłam po swój plecak.Założyłam go na plecy i wzięłam dwa noże do rąk. Ruszyliśmy w głąb ciemnego lasu. Szliśmy bardzo cicho i ostrożnie , żeby nikt nas nie usłyszał. Chodziliśmy bardzo długo, ale nikogo nie mogliśmy znaleźć. Byłam wściekła, że jeszcze do tej pory nikogo nie zabiliśmy. Nogi powoli odmawiały mi posłuszeństwa, pocieszało mnie to, że mogę znaleźć tu dziewczynę z jedynki o dokończyć swoje plany.
- 14 trybutów już nie żyje - pomyślałam - a teraz czas na ciebie Glimmer. - powiedziałam w myślach, uśmiechnęłam się i ścisnęła nóż w dłoni. Miałam wielką nadzieję, że spotkamy gdzieś przerażoną blondynę z jedynki. Nie odzywaliśmy się do siebie słowem. Nagle mój instynkt mordercy wyczuł czyjąś obecność. Rzuciłam spojrzenie na Cato, też to wyczuł. Usłyszałam ciche szlochanie dochodzące z krzaków. Szłam za dźwiękiem. Było słychać, że do dziewczyna.
- Chłopak by się tak nie mazał - pomyślałam.
Podążałam za dźwiękiem, a on był coraz głośniejszy i głośniejszy. Caton szedł tuż za mną. Podeszłam do gęstych krzaków, znajdujących się na przeciwko mnie i to co tam zauważyłam bardzo mnie ucieszyło. Blask księżyca rozjaśniał blond loki chowające się w krzakach. Podeszłam bliżej i pociągnęłam za włosy dziewczyny chowającej się w gęstwinie. Tak jak myślałam była to nasza kochana Błyskotka.
- Znowu się spotykamy - powiedziałam arogancko - Tym razem nikt Ci nie pomoże kochana ! - wykrzyknęłam z radością. - Szkoda, że w jedynce stracą taką ślicznotkę - zaśmiałam się.

______________________________

Koniec ! X DD
No i znowu akcja z Glimmer : D takie tam coś krótkiego mi dzisiaj wpadło do głowy i musiałam napisać ; P
Dziękuję za wszystkie komentarze , jesteście super , bardzo mnie cieszy, ze czytacie mojego bloga ! ; *

ZAPRASZAM NA MOJEGO DRUGIEGO BLOGA : http://federowie.blogspot.com/ : ))

piątek, 16 sierpnia 2013

OO7 . To wszystko przez Glimmer ! .

 ***

Stałam niedaleko rogu obfitości, wokół mnie było pełno martwych trybutów. Poznałam wśród nich Glimmer , Marvela , Everdeen , małą Rue i chłopaka z jedenastki. Rozglądałam się  szukając wzrokiem Cato, nie było go tutaj. Nagle usłyszałam, że ktoś głośno wykrzykuje moje imię, tak jakby chciał, żebym mu pomogła. Po krótkiej chwili rozpoznałam ten głos, to był mój blond włosy przyjaciel. Bez dłuższego zastanowienia wbiegłam w głąb ciemnego lasu, który znajdował się dokoła miejsca startu. Biegłam w stronę krzyku. Gdy dobiegłam do małej rzeczki  rozdzielającej dwa brzegi, zauważyłam mojego przyjaciela Catona. Leżał na ziemi, miał poranioną twarz i ranę na nodze. Bardzo głośno wołał moje imię. Podbiegłam do niego i położyłam jego głowę na swoich kolanach. 
- Kto ci to zrobił ? - popatrzyłam na niego zmartwiona.
- Peeta Mellark - odpowiedział cicho. Nie wierzyłam w to co usłyszałam, byłam wściekła na kochasia Katniss. Miałam ochotę go zabić.
- Niech tylko się tu pojawi - pomyślałam wściekła. Patrzyłam na Catona z przerażeniem, nie chciałam, żeby zginą.
- Clove, uważaj ! - powiedział Cato ostatkiem sił. Momentalnie się odwróciłam i zobaczyłam za sobą chłopaka z dwunastki z ogromnym kamieniem w rękach, a później usłyszałam ogłuszający dźwięk i moje oczy ogarnęła ciemność .

***

Z koszmaru wybudziła mnie Glimmer i oznajmiła mi, że teraz moja kolej na warcie. Po raz pierwszy byłam jej za coś wdzięczna. Usiadłam przy ognisku i popatrzyłam na Catona. Nigdy wcześniej nie widziałam jak spał, wyglądał tak niewinnie. Światło księżyca, rozjaśniało jego jasną cere, a blond włosy, aż lśniły od blasku. Był taki piękny, znowu poczułam to ukucie w sercu , a oddech przyśpieszył. Spojrzałam w głąb lasu , był ciemny , nie było w nim słychać nic. Siedziałam i patrzyłam w ogień, jego płomienie ładnie wyglądały na tle nocy. Po jakimś czasie zaczęło się robić jasno, kosogłosy śpiewały na pobudkę. Nigdy wcześniej nie zwracałam uwagi na te ptaki , dopiero teraz zauważyłam jaki ich głos jest piękny. Uśmiechnęłam się do siebie. Patrzyłam przed siebie i słuchałam śpiewu kosogłosów, gdy nagle obudził się Marvel. Uśmiechnęłam się do niego na powitanie, wydawał się być fajny , w porównaniu do Glimmer. Odwzajemnił mi tym samym.
Wstałam z ziemi i poszłam wyciągnąć ze swojego plecaka coś do jedzenia, bo strasznie zgłodniałam.Wyciągnęłam suszone owoce i usiadłam na ziemi. Otworzyłam swój posiłek i zaczęłam jeść. Nie przepadałam za tym, ale musiałam jeść to co mam. Kilka minut później obudził się Cato, a po nim Glimmer .
- Dzień dobry wszystkim ! - powiedziała Błyskotka.
- Jak może być dobry skoro jesteśmy na arenie ? - popatrzyłam na nią jak na idiotkę. Nic mi nie odpowiedziała.
-  Ja z Clove pójdziemy po wode, a ty z Marvelem zostań tutaj i pilnujcie rzeczy - zwrócił się do dziewczyny z jedynki. Trochę mnie to zdziwiło, że woli iść ze mną , a nie z Mrvelem , albo Glimmer. Nie protestowałam, wstałam z ziemi , wzięłam nóż i dwa bidony. Swój i naszego sojusznika. Ruszyliśmy w głąb lasu, w poszukiwaniu jakiegoś źródła wody.
- Nie możesz być trochę milsza dla Błyskotki ? - Cato  zmierzył mnie wzrokiem.
- Nie - odpowiedziałam z nutką arogancji w głosie. Nagle blondyn przycisnął mnie do drzewa.- Puść mnie! -krzyknęłam.
- Wiem, że jesteś o nią zazdrosna, ale mogła byś się trochę postarać, a nie zachowywać się jak rozpieszczone dziecko ! - powiedział stanowczo i puścił mnie.
- Nie jestem o ciebie zazdrosna ! - warknęłam i ścisnęłam nóż w dłoni.
- Clove, nie jestem głupi to widać - odpowiedział kpiąco. Odwróciłam się i poszłam w stronę rzeczki, która była zza gęstymi krzakami. Przedarłam się przez kujące zielsko i podeszłam do źródła wody. Złączyłam dłonie i nabrałam trochę wody, żeby się napić. Opłukałam twarz i popatrzyłam na swoje odbicie. Widziałam w nim morderczynię z dwójki, która w środku jest małą dziewczynką zakochaną w swoim przyjacielu. Zamknęłam oczy, nie mogłam na siebie patrzeć. Szybko nabrałam wody do bidonów i wstałam z ziemi. Caton przedzierał się przez gęste krzaki, robił to dużo lepiej i szybciej niż ja. W mgnieniu oka stał już obok mnie.
- Nie ładnie tak uciekać - zaśmiał się . Zaczęła już mnie denerwować ta jego pewność siebie. Nic nie odpowiadając, odeszłam i zaczęłam wracać do rogu obfitości. Chwile później stałam już przy naszym ognisku. Podałam Mervelowi jego bidon.
- A gdzie Cato - zapytała Glimmer rozglądając się do okoła.
- Utopił się w rzece - odpowiedziałam i zaczęłam śmiać się z jej reakcji.
- To nie było wcale śmieszne - powiedziała przestraszona. Nagle Caton wyłonił się zza drzew , a Błyskotka przytuliła się do niego. Spojrzałam na Marvela, zauważyłam, że jemu też to przeszkadza.
- Podoba Ci się Glimmer ? - zapytałam cicho.
- Trochę - odpowiedział chłopak z jedynki. - A ty czujesz coś do Cato, to widać - uśmiechnął się do mnie.
- Serio, aż tak widać ? - zapytałam trochę przestraszona. Kiwnął głową, co oznaczało, że tak.
- O nie Clove musisz się ogarąć, bo blondyn zauważy, że tobie na nim zalezy ! - skarciłam się w myślach. Z moich rozmyśleń wyrwał mnie trzask gałęzi.
- To znaczy, że jakiś trybut tu niedaleko jest - pomyślałam i szybko spojrzałam na Marvela, on też to usłyszał, bo pobiegł po swój oszczep.
- Ej, kochasie , ktoś tutaj jest ! - wykrzyknęłam i ścisnęłam nóż w dłoni. Wszyscy zaczęliśmy biec w stronę odgłosu. Zauważyłam pomiędzy drzewami rude włosy.
- To pewnie Liszka - powiedziałam do moich sojuszników. Podbiegłam po cichu bliżej i zauważyłam rudowłosą dziewczynę z piątki chowającą się za drzewem. Nie zauważyłam, że Błyskotka biegnie za mną. Już prawie wbiłam dziewczynie nóż w plecy , gdy nagle Glimmer strzeliła z łuku. Spudłowała , strzała wbiła się w drzewo tuż obok dziewczyny, a ona odwróciła się i zaczęła uciekać. Rzuciłam się w pogoń za nią, przez dłużysz czas widziałam dziewczynę. W pewnym momencie rudowłosa trybutka z piątki zniknęła gdzieś za gęstymi krzakami. Nie było sensu już jej gonić , wyglądała na sprytną , na pewno się gdzieś ukryła. Wściekła wróciłam do reszty, ścisnęłam nóż w dłoni i przycisnęłam Błyskotkę do drzewa.
- To wszystko przez ciebie ! - wykrzyknęłam i przyłożyłam jej nóż do gardła - Jak nie ona to ty ! - uśmiechnęłam się szyderczo.

______________________________________

No i na dzisiaj koniec mam nadzieje, że się spodoba ! X DD

sobota, 10 sierpnia 2013

OO6 . IGRZYSKA .

Na początek informuję o małej zmianie wyglądu bloga xD No i oczywiście dziękuję wszystkim za komentarze i czekam na dalsze wskazówki co do opowiadania, serio bardzo pomagają ; *

___________________________________________________

 Nagle ujrzałam jasność, a chwile później stałam już na podeście. Rozejrzałam się dokoła, w tym roku za arenę służył ogromny las. Kilka sekund później wszyscy trybuci stali już na podestach, no i zaczęło się odliczanie.
- 60 sekund - rozległ się kobiecy głos. Spojrzałam na Glimmer , która stała po mojej lewej stronie. Próbowała mieć minę zabójcy, ale za bardzo to jej nie wychodziło. Spoglądałam na wszystkich po kolei. Marvel był pewny swojego zwycięstwa , widziałam to po jego minie. Trybuci z trójki, czwórki , piątki, szóstki, siódemki, ósemki, dziewiątki i dziesiątki nie zwrócili mojej szczególnej uwagi. Mała Rue z jedenastki była przestraszona, ale za to chłopak z jej dystryktu, wydawał się, być niepokonanym. Katniss i jej kochaś bali się tak samo jak reszta ich miny to zdradziły. Popatrzyłam na Cato, który był po mojej prawej stronie, był jak zawsze nieustraszony. Tak się rozmyśliłam , że nie zauważyłam, że zostało tylko 5 sekund do końca odliczania. Przygotowałam się do biegu.
- 5...4...3...2...1 ! - Rozległ się strzał z armaty, wzięłam głęboki oddech i szybkim ruchem zeskoczyłam z podestu. Biegłam w stronę rogu obfitości, przy którym były plecaki z potrzebnymi rzeczami i oczywiście masę broni. Szybkim ruchem chwyciłam plecak i podbiegłam do stolika, na którym leżało bardzo dużo noży, zapakowałam je do plecaka. Chwyciłam jeden z nich do ręki i rozejrzałam się dokoła. Ujrzałam Everdeen biegnącą w stronę jednego z plecaków. Bez zastanowienia, zaczęłam biec w jej stronę, przebiegłam obok Glimmer, która wbijała nóż w ciało już nieżyjącego trybuta.
- Głupia - pomyślałam i zaśmiałam się z niej. Kiedy byłam już wystarczająco blisko Katniss, rzuciłam nóż który zranił ją w nogę, upadła na ziemie. Wyciągnęłam drugi nóż i podbiegłam bliżej. Rzuciłam się na nią i przyłożyłam jej nóż do twarzy.
- To za paradę, za wywiad i za wszystko co zepsułaś ! - wykrzyknęłam i zaczęłam ciąć jej twarz, zaczęła lecieć krew, a Everdeen zaczęła wrzeszczeć - Tak właśnie twoja siostrzyczka i matka widzą twoją porażkę Katniss - zaśmiałam się szyderczo i dokończyłam swoje dzieło wbijając jej nóż w serce. Kilka sekund później Katniss Everdeen już nie żyła, uśmiechnęłam się do siebie i pośpiesznie wstałam. W moją stronę biegł chłopak z czwórki , wyciągnęłam szybko dwa noże z plecaka i rzuciłam jednym z nich. Rzut był ceny , bo trafiłam w samo serce. Moja ofiara upadła na ziemię i wykrwawiła się. Rozejrzałam się dokoła, oprócz trybutów z jedynki i dwujki , no i oczywiście zimnych trupów nikogo już nie było przy rogu obfitości. Podeszłam do moich sojuszników, stanęłam obok Marvelem, bo przecież Cato i Błyskotka musieli udawać zakochanych. Znowu poczułam tą zazdrość w sercu, ale szubko się ogarnęłam. Rozległo się dwanaście strzałów z armaty na znak, że tyle trybutów już nie żyje.
- Nie żyje tylko dwunastka trybutów - powiedział Marvel z przejęciem w głosie.
- Dlatego dzisiaj w nocy idziemy szukać tych co się schowali w lesie - odpowiedział Caton . - A teraz ja z Marvelem ułożymy broń i inne rzeczy, a ty z Clove idź po gałęzie na ognisko - popatrzył na Błyskotkę.
- Dobrze kotku - podeszła do niego i pocałowała go. Udałam, że zaraz zwymiotuję i że to mnie w ogóle nie obchodzi, ale tak na prawdę w sercu czułam ból i zazdrość.
- E blondyna możesz się pośpieszyć ?! - popatrzyłam na nią, chyba wyczuła, że za nią nie przepadam, bo zrobiła niezadowoloną minę. Wcale mnie to nie obchodziło, czy ta cała Glimmer mnie lubiła czynie, więc nie czekając na nią ruszyłam w stronę lasu. Zaczęłam zbierać małe gałązki na ognisko.
- Ty to chyba mnie za bardzo nie lubisz, co Clove ? - zapytała niepewnie .
- Zgadłaś - odpowiedziałam z arogancją i nie zwracając na nią uwagi zbierałam dalej gałęzie. Błyskotka zadawała jeszcze mnóstwo pytań, na które i tak nie odpowiadałam. Po jakiejś godzinie męczarni z nią wróciłyśmy do rogu obfitości. Położyłam gałązki na trawie i zaczęłam układać gałęzie. Kiedy już skończyłam je układać , wzięłam pudełko zapałek i wyciągnęłam jedną zapałkę. Gdy już ognisko się paliło, usiadłam przy nim i otworzyłam swój plecak. Było w nim dużo noży, lina, pudełko zapałek, pusty bidon, trochę chleba i suszone owoce. Wyciągnęłam suchy chleb i zaczęłam łamać go na kawałki i jeść. Po kilku minutach zjadłam chleb i wstałam z ziemi. Rozejrzałam się dokoła Glimmer coś jadła, Marvel poatrzył czy nie nadchodzi zagrożenie, a Cato pakował do swojego plecaka broń. Stałam i patrzyłam w gęsty las , myślałam o ty co stanie się za kilka dni. Z moich rozmyśleń wyrwał mnie Caton.
- Wyruszamy, bo zaczyna się ściemniać - powiedział stanowczo. Spojrzałam w niebo, rzeczywiście zaczęło się już robić ciemno. Ruszyliśmy w głąb lasu.
- Tam - powiedział szeptem Marvel i pokazał na dym ogniska unoszący się pomiędzy drzewami. Zaczęliśmy biec w stronę dymu. Przeszliśmy bezszelestnie przez zarośla i otoczyliśmy dziewczynę z dziewiątki, leżącą przy ognisku.
- Ja i Clove ją załatwimy - powiedział Cato do naszych sojuszników z jedynki. Nie wierzyłam  własnym uszom. Caton pozwolił mi zabić ofiarę, a nie swojej Błyskotce. Uśmiechnęłam się w duchu i rzuciłam nóż w drzewo , żeby się obudziła. Podeszłam bliżej i rzuciłam kolejny, nóż rozciął jej czoło , krew zaczęła spływać jej po twarzy. Podbiegłam do niej i chwyciłam ją za włosy i podniosłam z ziemi. Trzymałam ją z całej siły za włosy, żeby nie uciekła , a  mój partner z dystryktu podszedł do niej i wbił jej nóż , najpierw w nogę , a później w brzuch. Dziewczyna upadła na ziemie, była cała we krwi. Jeszcze krzyczała, więc znaczyło to, że jeszcze żyje. Podeszłam i zakończyłam jej męczarnie. Rozległ się strzał z armaty, a po nim hymn Panem i na niebie pojawiły się zdjęcia i dane osób, które nie żyją. Kiedy pojawiło się zdjęcie Katniss uśmiechnęłam się do siebie. Po kilku sekundach prezentacja zakończyła się i popatrzeliśmy na siebie z uśmiechem.
- Wow już trzynastka nie żyje - ucieszyła się Glimmer.
- No co ty nie powiesz - zgasiłam ją zimnym spojrzeniem.
- Dobra połóżmy się spać - zaproponował Marvel.
- Okej, ja wezmę pierwszy wartę - powiedział Cato. Nie protestowałam, bo była trochę zmęczona. Położyłam się na ziemi i zasnęłam ciągle ściskając nóż w dłoni.

________________________________
Mam nadzieję, że wam się spodoba XD

piątek, 2 sierpnia 2013

OO5 . Przed Igrzyskami .

 Poczułam mocne ukucie w sercu i łzy na policzku. Wybiegłam z powrotem do swojego pokoju.  Trzasnęłam białymi drzwiami najmocniej jak tylko potrafiłam i rzuciłam się na łóżko.
- Jak on mógł mi to zrobić  ? - zadawałam sobie pytania w głowie. - Najpierw daje mi ten głupi naszyjnik i mówi, żebym o nim nie zapominała , a później całuję się z Glimmer ?! -krzyknęłam i zerwałam złoty naszyjnik od Cato z szyi. Rzuciłam naszyjnik na podłogę i Schowałam głowę w poduszki. Płakałam jak mała dziewczynka, gdy nagle usłyszałam pukanie do drzwi.
- Nie mam ochoty nikogo widzieć ! - krzyknęłam. Jednak osoba za drzwiami nie dawała za wygraną. Podeszłam do drzwi i energicznym ruchem otworzyłam je. Za drzwiami stała Florencja, ze swoim głupkowatym uśmieszkiem.
- Co się stało Clove, dlaczego płakałaś ? - popatrzyła na mnie. Zauważyłam na jej twarzy lekkie zmartwienie. Pociągnęłam ją za nadgarstek do pokoju i zamknęłam za nią drzwi. Nie chcę, żeby ten idiota myślał, że jestem o niego zazdrosna.
- Obiecaj, że nikomu nie powiesz - spojrzałam na opiekunkę.
- Obiecuję - odpowiedziała. Opowiedziałam jej całe zdarzenie z Cato i Glimmer.
- Oj biedna dowiedziałaś się - powiedziała Florencja i zaczęła unikać mojego wzroku.
- Ale o co Ci chodzi ? I dlaczego unikasz mojego wzroku ?! - Popatrzyłam na nią żądając wyjaśnień.
- No, bo widzisz , dzisiaj rano jeszcze przed śniadaniem przyszła do nas opiekunka trybutów z jedynki i powiedziała , żeby chłopak z naszego Dystryktu i dziewczyna z ich zostali parą na czas Igrzysk. Cato protestował, mówił właśnie, że ty mu na pewno nie wybaczysz, ale i tak musiał się zgodzić, ponieważ jedynka zagroziła zerwaniem sojuszu. - wytłumaczyła mi opiekunka. Patrzyłam z niedowierzaniem w jej ciemno brązowe oczy.
- Ale jak to, on tego nie zrobił z własnej woli ? - popatrzyłam na Florencję i lekko się uśmiechnęłam. Poczułam ulgę, że Cato jest z nią , bo po prostu musi.
- Tak - przytaknęła opiekunka. - Jeśli chcesz to nie musisz dzisiaj iść na kolację , będą Marvel i Glimmer - popatrzyła na mnie - Powiem , że źle się poczułaś - Uśmiechnęła się lekko w moją stronę i wyszła.
- Dzięki ! - krzyknęłam , ale opiekunka chyba  mnie już nie usłyszała. Podeszłam do lustra i spojrzałam na swoje odbicie.
- Naszyjnik ! - wykrzyknęłam i po chwili byłam już na podłodze szukając naszyjnika. - Gdzie on może być ? - zadawałam sobie pytania , gdy nagle mnie olśniło - Pod łóżkiem - bez dłuższego namysłu zajrzałam pod łóżko i tak jak myślałam leżał tam mój naszyjnik. Wyciągnęłam go i założyłam na szyję. - Od teraz już Cię nie ściągnę - popatrzyłam na swoje odbicie i zamknęłam oczy. Stałam z zamkniętymi oczami , obok ogromnego lustra. Usłyszałam jakiś szelest, odruchowo otworzyłam oczy i spojrzałam w lustro. Za mną stał wysoki, przystojny, niebieskooki blondyn , którego bardzo dobrze znałam. Odwróciłam się na pięcie i spojrzałam w jego piękne duże oczy. Znowu poczułam to dziwne ukucie w sercu.
- Mam nadzieję, że nie jesteś zazdrosna ? - popatrzył na mnie.
-O kogo ja mam być zazdrosna o tą piękną , atrakcyjną blondynę ? - spojrzałam na niego - Nie , wcale - powiedziałam z nutką sarkazmu w głosie .
- Kazali mi ! - odpowiedział z wyrzutem patrząc na mnie.
- Czy ty siebie słyszysz ?! - patrzyłam mu ciągle w oczy - Ona przyssała się do twoich ust, a ty nawet nie protestowałeś , rozumiem jak byście się przytulali i chodzili za rękę, bo wam kazali , nawet buziak w policzek by mi nie przeszkadzał ! Wiesz jak ja się poczułam ?! Jak sokończona idiotka , najpierw dajesz mi ten naszyjnik i mówisz , że zginiesz za mnie , że mam o tobie nie zapominać , a teraz , całujesz się na środku korytarza z Glimmer !  - wykrzyknęłam .
- Wiem jak to wyglądało - spuścił głowę.
- Takie bajery to sobie idź swojej Błyskotce wciskaj ! - krzyknęłam - Nie jestem głupia i dobrze wiem , że chciałeś ją pocałować , a to że wam kazali to był tylko pretekst do tego , żebym Ci wybaczyła ! Wiesz co, wyjdź już lepiej ,bo nie mam ochoty z tobą gadać ! - powiedziałam i pokazałam drzwi.
- Jak widać jesteś głupia, Clove - odpowiedział - Jak by mi na tobie nie zależało to bym tutaj w ogóle nie przychodził ! - wykrzyknął i trzasną drzwiami. Stałam jak wryta w ziemię i nie wierzyłam własnym uszom.
- To jednak mu na mnie zależy - powiedziałam w myślach i uśmiechnęłam się. Serce waliło mi jak szalone , oddech znowu przyśpieszył i to ukucie w klatce piersiowej znowu powróciło. Po chwili ogarnęłam się i podeszłam do okna. Patrzyłam na przepełnione ulice i mój uśmiech momentalnie zgasł. Przypomniałam sobie , że juto rano zaczynają się igrzyska. Usiadłam na parapecie i przypatrywałam się ludziom cieszących się z nadchodzącego dnia. Siedziałam tam jeszcze z jakieś kilka minut , spojrzałam na zegarek , była 23 : 45.
- Rany jak późno - powiedziałam - Pójdę się położyć skoro to moja ostatnia spokojna noc - powiedziałam i położyłam się na łóżko. Nie musiałam długo czekać, momentalnie zasnęłam.

***

Obudziły mnie krzyki ludzi zza okna. Cieszących się dzisiejszym dniem. Wstałam z łóżka i zapaliłam światło. Jego promienie raziły mnie w oczy. Po kilku sekundach moje oczy przyzwyczaiły się do światła. Weszłam do łazienki i wzięłam zimny prysznic. Gdy wyszłam z łazienki zauważyłam  , że na moim łóżku leży strój , a na nim karteczka.
- " Załóż to Clove , ponieważ to strój na Igrzyska. Całuję Philip - przeczytałam na głos. Bez gadania założyłam czarne obcisłe spodnie, czerwoną koszulkę na krótki rękaw, kurtkę przeciw deszczową w tym samym kolorze co koszulka i czarne wysokie buty wiązane na grube sznurowadła. Związałam włosy w kucyk i wyszłam z pokoju . Szłam korytarzem , mając nadzieje, że nie natknę się na Cato. Nie chcę być z nim sam na sam, bynajmniej na razie. Pewnym krokiem i z sztucznym uśmiechem na twarzy weszłam do salonu.
- Witajcie - powiedziałam.
- Dzień dobry Clove - odpowiedzieli wszyscy oprócz Cato. Spojrzałam na niego , był ubrany tak samo jak ja. Nie patrzył w moim kierunku, zachowywał się tak jakby mnie nie znał. Trochę mnie to uraziło, ale postanowiłam, że nie będę się przejmować. Usiadłam do stołu i zaczęłam jeść śniadanie. Wszyscy siedzieli cicho, nawet Florencja , która zawsze ma dużo do powiedzenia. Po śniadaniu ja, Cato, Tim, Florencjia, Philip i Samantha  zjechaliśmy windą na parter. Poszliśmy do dużej okrągłej sali gdzie były 24 małe pomieszczenia, ustawione dokoła, którymi mięliśmy wjechać na arenę. Pożegnałam się z opiekunką , mentorem i stylistami. Ustawiłam się przy kapsule, koło której pisało " Clove , Distric 2 ". Stałam , gdy nagle podeszła do mnie pani w białym kombinezonie i wbiła w mi coś w skórę.
- Co to ? - popatrzyłam na kobietę pytająco.
- Twój lokalizator - odpowiedziała. - Możesz już wejść do kapsuły - powiedziała i podeszła do Cato i zrobiła to samo. Kiedy już wbiła lokalizator każdemu trybutowi, a my byliśmy wszyscy już zamknięci w kapsułach rozległ się dźwięk z głośników.
- Wszyscy trybuci są już w kapsułach możemy zaczynać - powiedziała jakaś pani i kapsuły ruszyły do góry na arenę.

____________________________________________
To na tyle w następnym rozdziale już zaczną się igrzyska ! *_* ; D
Mam nadzieję że spodoba się rozdział , taki sobie ,bo gorącoo XD
 Dziękuję za wszystkie komentarze , bardzo miło się je czyta na serio ! ; *